W Europie Środkowej i w USA, na tak zwanym Zachodzie tłuszcze zyskały zły image. Nasze myślenie o tłuszczach przebiega bardzo linearnie: gdy we krwi człowiek ma wysokie wartości tłuszczy albo znajduje się tam tłuszcz, to dlatego, że ten ktoś odżywia się zbyt tłusto! Jest to z gruntu rzeczy fałszywe przekonanie! Większość ludzi u nas na Zachodzie ma z tego powodu podwyższoną wartość trójglicerydów, a później również cholesterolu, ponieważ spożywają zbyt dużej ilości cukru (oraz węglowodanów o wysokim ładunku glikemicznym). Kolejność może być też następująca: ludzie mają zbyt wysokie wartości cholesterolu, a następnie trójglicerydów, ponieważ spożywają zbyt dużo białka zwierzęcego. Do tego dochodzą również takie czynniki jak brak ruchu fizycznego, co powoduje małe potrzeby transportu tłuszczy we krwi, a wtedy dopada nas objaw w postaci między innymi niskiej wartości HDL, czyli dobrego cholesterolu.
Tłuszcze w pożywieniu powinny być definitywnie wykluczone z podejrzeń, jakoby były przyczyną typowych chorób cywilizacyjnych, takich jak: choroba niedokrwienna serca, wysokie ciśnienie krwi, cukrzyca, udary i choroby tętnic obwodowych! Potwierdzają to już również liczne badania zachodnie!
Skąd jednak pojawiło się w ogóle wyobrażenie, także w głowach wielu lekarzy, że tłuszcze są niedobre i winne pojawieniu się wszystkich naszych chorób?
Z badań porównawczych wiemy, że Amerykanie, mężczyźni, umierają 17-krotnie częściej na zawał serca niż Chińczycy, mężczyźni, żyjących w na terenach wiejskich, w Austrii natomiast ośmiokrotnie częściej. Powstaje zasadnicze pytanie: dlaczego tak się dzieje? I jest na to prosta odpowiedź: z powodu odżywiania się! Z wielu badań wiemy, że inne czynniki ryzyka powodują to znacznie rzadziej: genetyka nie ma znaczenia, ponieważ porównano w badaniach ludzi o takim samym dziedzictwie genetycznym, ale innym sposobie odżywiania się, również palenie papierosów w porównaniu do niezdrowego stylu odżywiania się nie było podstawowym powodem chorób KHK i ryzyka pojawienia się zawału serca, co wykazano na przykładzie badań porównawczych palaczy o różnym sposobie odżywiania się.
Ogromnej różnicy w odżywianiu się różnych narodów świata w odniesieniu do naszego zachodniego stylu odżywiania nie stanowi to, że tamci ludzie zjadają mniej cholesterolu i tłuszczy, tylko że odżywiają się oni w znacznie mniejszym stopniu z produktami pochodzenia zwierzęcego, a w większym produktami pochodzenia roślinnego. Te roślinne produkty spożywcze są przede wszystkim przyjmowane w postaci zbóż (z dużą ilością błonnika) owoców i warzyw z dużą ilością (z dużą ilością błonnika, witamin, antyoksydantów i tak dalej)!
Logiczną konsekwencją wynikającą z takiej wiedzy powinno być to, że człowiek zacznie się odżywiać przede wszystkim roślinami, wtedy obniży się poziom trójglicerydów i cholesterolu we krwi oraz obniży się temperatura silnika, a tym samym ryzyko arteriosklerozy, KHK i zawału.
Jak jednak zareagował na całokształt tej wiedzy przemysł spożywczy? Zredukował on mianowicie tłuszcze w sztuczne produkowanych przemysłowych artykułach spożywczych. A jak zareagował, gdy zauważył, że nie ma to żadnego wpływu na poprawę zdrowia ludzi? Dalej redukowano poziom tłuszczy w pożywieniu, postępowano tak ciągle, redukując je coraz bardziej, a żeby całość w ogóle miała jakiś smak i utrzymała odpowiednią konsystencję, dodano cukier i węglowodany w postaci skrobi wymieszane ze sobą i tylko tak naprawdę wzmocniono efekt w postaci zwiększenia liczby zachorowań z powodu nowo wytworzonych artykułów spożywczych.
Jak zareagował na te doniesienia przemysł farmaceutyczny? Otóż rozwinął produkcję leków, które obniżają poziom cholesterolu i trójglicerydów we krwi, czyli cofają wskazówki pokazujące temperaturę silnika. A jak zareagował ten przemysł, gdy zauważono, że nie ma to żadnego wpływu na poprawę ogólnego zdrowia ludzi? Zredukowano jeszcze bardziej wartości norm dla cholesterolu i trójglicerydów!
Jak z takiego problemu w ogóle wyjść? Im głębiej na sprawę patrzymy, tym bardziej widzimy, że należy samodzielnie kontrolować silnik i nie opierać się tylko na wskaźnikach w postaci wskazówek w szoferce. Zajrzeć głębiej oznacza zrozumieć, że przyjmowanie zbyt dużych ilości białka zwierzęcego (zwłaszcza z produktów mlecznych, ale też mięsa, ryby i jajek oraz zbyt dużych ilości cukru i złych węglowodanów (takich z wysokim ładunkiem glikemicznym jak pszenica i skrobia) nie tylko podnosi poziom cholesterolu i trójglicerydów, a także poziom cukru we krwi, lecz do tego wywołuje całą kaskadę reakcji w organizmie: poprzez podwyższony poziom insuliny, nadwagę i zwiększone wartości parametrów świadczących o stanach zapalnych, na których końcu znajdują się właśnie choroby KHK i zawały, aż po zwiększoną częstotliwość pojawiania się guzów i nowotworów oraz najróżniejsze formy zapalne, udary i tak dalej.
Całe szczęście, że mamy naszą zachodnią medycynę! Sprawiła ona przecież, że ryzyko zgonu z powodu zawału serca (ale nie zmniejszenie się liczby zachorowań) zostało znacznie ograniczone od lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia! To jedno z osiągnięć przemysłu farmaceutycznego, który posiada coraz lepszy wykaz leków na serce i lepszych środków poprawiających ciśnienie krwi czy hamujących jej krzepnięcia (a rozwój aspiryny był przecież ogromną rewolucją medyczną ubiegłego wieku) a także coraz lepsze stacje dla nagłych przypadków i intensywnej terapii. Pomyślmy o liczbach: w Ameryce 17-krotnie, a w Austrii ośmiokrotnie częstsze zapadanie na zawały serca w latach 50 i 60. ubiegłego wieku w porównaniu do ludzi żyjących na wiejskich terenach Chin, przy czym ludzie ci nie mieli tak wspaniale działającej u nas medycyny zachodniej. Tak duża liczba zawału w latach sześćdziesiątych oznacza w Austrii jeszcze dziś czterokrotnie większą liczbę zapadalności na zawał serca niż prostego ludu z Chin z terenów wiejskich. Nasz wysoki standard troski i leczenia medycznego ma też bardzo wysoką cenę, bo w całym zachodnim świecie widać szybką eksplozję kosztów ponoszonych przez system zdrowotny, zwłaszcza wydatków na leki i pobyty szpitalne. Możemy utrzymać nasz standard zdrowotny, ale wydatki medyczne będą stale rosły i będzie to nas kosztowało coraz więcej pieniędzy! Zawały serca i choroby naczyń to z małymi przerwami najczęstsza chorobowa przyczyna śmierci w Austrii oraz w całym „cywilizowanym” świecie! Zatem skoro mamy środek na te powszechną dolegliwość, chorobę i powód śmierci, to dlaczego go nie używamy? Ten środek nazywa się odżywianie, oznacza bycie miłym do swojej śledziony, znaczy w języku chińskim odżywianie się w tradycyjny sposób chiński, oznacza „nowocześnie analitycznie” zjadanie najmniejszej możliwej ilości białka zwierzęcego i cukru oraz spokrewnionych z nim węglowodanów! Gdy zredukujesz produkty zwierzęce w swoim pożywieniu, automatycznie ograniczysz dostęp złych tłuszczy, a są to przede wszystkim nasycone kwasy tłuszczowe i cholesterol! Gdy wyeliminujesz najbardziej jak się da produkty pochodzenia zwierzęcego ze swojej diety, tłuszcz przestanie być dla ciebie jakimkolwiek problemem. Możesz jeszcze dodatkowo uważać na to, aby spożywać dobre tłuszcze, ale w porównaniu z rezygnacją z produktów zwierzęcych jest to całkowicie drugorzędna sprawa, dlatego pamiętaj nie bój się tłuszczy!
Podwyższenie poziomu insuliny we krwi (poprzez regularny szybki wzrost poziomu glukozy we krwi z powodu szybkiego wchłaniania cukru i węglowodanów o wysokim ładunku glikemicznym) między innymi:
1. Powoduje uczucie głodu (które prowadzi do tego, że więcej zjadamy i tyjemy).
2. Wspiera wchłanianie dużej ilości tłuszczu, co powoduje, że tyjemy (wysokie wartości trójglicerydów).
3. Powoduje brak spalania tłuszczy, co sprawia, że tyjemy.
4. Skutkuje wysoką produkcją cholesterolu.
Efektem jest przybieranie na wadze z powodu zwiększenia się całkowitej ilości komórek tłuszczowych, a to spowoduje następne skutki w organizmie: więcej estrogenu (z produkcji własnej komórek tłuszczowych), więcej interleukiny-6 i TFN Alfa ze skłonnością do powodowania w ciele stanów zapalnych (co rozpoznamy po zwiększonej ilości CRP, parametru krwi odpowiadającego za stany zapalne, w stanie otyłości), więcej angiotensinogen (typu protein), co spowoduje wzrost ciśnienia krwi, więcej leptyny (jest to hormon, który odkryto na początku lat 90-tych i jego zadaniem jest powiedzenie mózgowi czegoś na kształt: „mamy już dość tłuszczy, dlatego proszę, nie odkładaj żadnego tłuszczu w komórkach tłuszczowych!”. Problemem jest to, że przy otyłości dochodzi do rezystancji leptyny, co powoduje, że nasz organizm nie działa w sposób dla nas dobry), więcej restyny (hormon, który podwyższa rezystencję insuliny, to znaczy, że zapobiega on udzieleniu odpowiedzi przez komórkę na pojawienie się insuliny, a celem tego jest przyjęcie przez komórki bardzo dużych ilości cukru. Te łączą się z białkami i upośledzają zwykły przebieg przemiany materii; w przypadku otyłości powoduje to tylko podwyższony poziom cukru we krwi), więcej PAI, co powoduje blokadę fibrinolizy, a tym samym zmniejsza rozpad skrzepów krwi (i zwiększa ich ilość wraz ze skutkiem „dokładania się zwapnień w arteriach”!) i powoduje jeszcze wiele innych szkód (nie wszystkie one są już nam dzisiaj znane, może jeszcze nie wiemy, co tak naprawdę znaczy posiadanie dużej ilości komórek tłuszczowych w organizmie).
„Poziom tłuszczu w organizmie może się zwiększać, gdy zjadamy bardzo dużo tłuszczy”. Tak formułowano to zagadnienie do tej pory. Ale gdy jemy bardzo dużo tłuszczy zwierzęcych, to znaczy, że jednocześnie wraz z tłuszczami przyjmujemy białko zwierzęce. A jeśli przyjmujemy duże ilości tłuszczy z produktów zwierzęcych o zredukowanej ilości tłuszczu (na przykład mięso chude, białe, jak drób, oraz wszelkiego rodzaju odtłuszczone produkty zwierzęce typu „Light”), a koniec końców i tak przyjmujemy tego bardzo dużo, to oznacza, że znajduje się tam jeszcze więcej białek zwierzęcych, które również w pożywieniu zjadamy, a białko zwierzęce jest dla człowieka problemem.
Poprzez glukoneogenezę dochodzi do produkcji zwiększonej ilości glukozy w ciele, a tym samym wzrostu poziomu insuliny; prawdopodobnie istnieją jeszcze inne mechanizmy wywołujące lawinę zdarzeń w organizmie człowieka po zjedzeniu białka zwierzęcego. Mam tu na myśli na przykład bezpośrednie wchłanianie wszystkich molekuł polipeptydowych i odpowiednie stosowanie ich w organizmie w funkcji hormonów czy enzymów.
Gdy natomiast w porównaniu z tym wszystkim, co opisane powyżej, przyjmiemy zbyt duże ilości tłuszczy roślinnych, nie wydarzy się... zupełnie nic! Wręcz przeciwnie, zbyt duże ilości tłuszczy, na przykład tych pochodzących z orzeszków ziemnych obniżą poziom cholesterolu, obniżą poziom cukru we krwi. Oczywiście gdy generalnie zjadamy zbyt duże ilości pożywienia i nie ruszamy się adekwatnie do tego, człowiek będzie tył, aż stanie się gruby! Dlatego też istnieje takie powiedzenie: „Można się przejeść nawet najzdrowszym jedzeniem!”. Ale szkodliwe dla zdrowia efekty zjadania tłuszczy i białek zwierzęcych są znacznie większe niż te wynikające z ewidentnego przejadania się produktami roślinnymi!
Tłuszcze (lipidy) są budulcami każdej pojedynczej membrany komórkowej, która jest zewnętrzną otoczką i granicą każdej pojedynczej komórki. Tłuszcze służą także do rozbudowy struktury różnych tkanek, całego systemu nerwowego, mózgu. Tłuszcze są składnikami różnych przekaźników, hormonów i prostaglandyny, są nośnikami witamin rozpuszczalnych w tłuszczach, jak A, D, E, K, oraz materiałem wyjściowym kwasów żółciowych (a te z kolei są produktem wydalniczym tłuszczy), które są niezbędne do wchłaniania się tłuszczy w jelicie. Tłuszcze są bardzo ważnym dostawcą energii dla organizmu, zmagazynowanej w komórkach tłuszczowych, a one natomiast spełniają obok funkcji magazynowania także i te związane z termoregulacja, aby ciało mogło się dobrze izolować od wpływu zewnętrznego, od zimna.