W wieku dziecięcym potrzeba snu kształtuje się na poziomie około 12 godzin. To taki balans: 12 godzin snu, 12 godzin czuwania. Im wolniej dziecko zaczyna rosnąć, tym bardziej wydłuża się czas czuwania i istnieje mniejsza potrzeba snu. Gdzieś kiedyś dziecko dorasta i nie potrzebuje już zupełnie snu do rośnięcia, ale potrzebuje go do regeneracji Substancji, Yin.
Mówiąc językiem Zachodu, w nocy zawsze dochodzi do produkcji hormonów, tak jak w czasach bycia dzieckiem, tylko że te hormony służą dorosłemu do naprawy tkanki, a nie do wzrostu ciała. Te hormony to hormony wzrostu (human growth hormone HGH i insulin like growth hormones ILGH). Ciało przez całe dzieciństwo uczyło się, że fazą regeneracji jest noc. Zatem w nocy ciało wytwarza hormony i kieruje w ten sposób fazą odbudowy substancji, Yin.
Chińczycy uważają, że odpowiednia cisza nocna jest bardzo ważna, żeby zregenerować Yin nerki. Wiesz może już, jak się ono napełnia, gdy jedną noc człowiek „sobie popracuje”. Abstrahując od tego, że jesteś wtedy zmęczony, działasz na zbyt wysokich obrotach, ale do tego wszystkie zmysły się przytępiają, światło świeci jaśniej niż zwykle, szybko się pocisz, chociaż jest zimno, serce bije szybciej niż normalnie. Ale właściwie to człowiek czuje się dobrze. To są symptomy stresu. Brak snu wprowadza do organizmu stres. A stres, mówiąc na sposób zachodni, oznacza wydzielanie się hormonu stresu, a są to hormony dnia, aktywności. Ciało znajduje się w tak zwanym układzie współczulnym. Hormony stresu: adrenalina i noradrenalina to w tym czasie hormony rządzące ciałem. Stawiają ciało w gotowości bojowej.
Podobnie jak myślenie kategoriami Yin-Yang w filozofii azjatyckiej, funkcjonuje także zachodni podział na myślenie o układzie współczulnym i przywspółczulnym. Współczulny oznacza aktywność, Yang, przywspółczulny oznacza spokój, Yin. Zatem układ współczulny panuje za dnia, podczas aktywności, przy współczulny natomiast w nocy, w spokoju. I tak samo jak po chińsku: nie może istnieć Yin bez Yang ani Yang bez Yin. W ciągu dnia fazy aktywności współczulnego układu się zmieniają (bieganie w kółko, praca, myślenie, stres) z fazami przy współczulnymi (uspokajanie się, trawienie; trawienie to w ogóle główna aktywność układu przywspółczulnego). A w nocy dominuje układ przywspółczulny z zadaniem przetrawienia dnia, duchowo i fizycznie. Regeneracja fizyczna pod czas trawienia oznacza, że aparat trawienny w nocy może się uspokoić, tak że może załatwić w spokoju ostatnie prace całego procesu trawienia, bez zużywania na to dodatkowej energii. Układ przywspółczulny zatem regeneruje w nocy aparat trawienny.
Chińczycy mówią tak: o 18 śledziona powoli udaje się na spoczynek. Noc służy regeneracji, wyspaniu się, żeby następnego ranka po dobrze przespanej nocy wstać i móc spokojnie powiedzieć: „Co za wspaniały dzień! Dzisiaj ruszę świat...!” Gdy zamieniamy noc z dniem, a dzień z nocą śledziona nie może się wyspać, nerka nie może regenerować Substancji, Yin, które jest bazą płynów chłodzących ciała i jako „żelatyna” po woduje zatrzymywanie wody, a my będziemy mieli oznaki nie doboru Yin wcześnie rano. Będzie to typowe lekkie pocenie się, uderzenia serca staną się nierytmiczne, nerwowe, drżące i szybkie (będą to oznaki w tle). Będziemy też mieli oznaki napiętego Hun. Ten musi dopiero zobaczyć, że wszystko spokojnie płynie, nawet w sytuacji niedoboru płynów chłodzących. A jeśli wszystko płynie w mniejszym stopniu, ponieważ płynów jest mniej, to coraz więcej płynów chłodzących jest zużywanych (krwi i Yin) podczas zwiększonej aktywności w nocy, Hun staje się naprawdę rozwścieczony (gdy coś staje się gorące, to także śmierdzi...) i powoduje stres, a to z kolei ponownie prowadzi do zwiększenia się gorąca i powstaje w ciele napięcie, a wtedy wszystko płynie nieprawidłowo w ramionach i nogach i jest ci znowu zimno.
Mówię tylko o „oznakach niedoboru Yin”, ponieważ nie można nie spać i jednocześnie nie mówić o niedoborze Yin, ale to właśnie bardzo dobrze uwidoczni ci, co tak właściwie zwykle w nocy się dzieje w ciele, bez naszej wiedzy i współdziałania, wtedy, gdy śpimy. A jeśli robimy noc z dnia, to nasze pięć duchów pięciu organów nie może odnaleźć spokoju i mącą one w ciele i robią wiele wiatru. Taki szczególny stan ciała i ducha - stan, który wymusza ruch w organizmie poprzez zmniejszenie chłodzenia i brak fazy spokoju naszego centrum - tylko korzysta na przykład na terapii dla osób z zaburzeniami snu: w przypadku bardzo ciężkiej depresji, a to odpowiada, mówiąc po chińsku, stanowi silnej stagnacji Qi poprzez dużą ilość mgły i wilgoci w głowie (to właśnie chiński wysoki podgrzewacz...), wtedy człowiek pozostaje na ogół przez całą noc w stanie czuwania. Ta terapia pomaga tylko wtedy, gdy człowiek pozostaje ciągle, bez przerwy bez snu, czyli gdy nie zaśnie nawet na moment. Zaistnienie tego stanu jest spowodowane brakiem prawidłowego chłodzenia organizmu, błąkającymi się duchami oraz stresem fizycznym i wtedy ludzie o silnych skłonnościach depresyjnych czują się lepiej w nocy.
Nie mam tu na myśli terapii prowadzonej przez dłuższy czas (!), ponieważ to odbije się na nerce i jej Yin szybko będzie zmęczone. To bardziej rodzaj „interwencji kryzysowej”. Rebeliancki Hun (podwyższony układ współczulny) zmusza ciało do ruchu Qi i tym samym porusza się jako wilgoć w głowie. Najbardziej efektywna taka terapia będzie wtedy, gdy przyjaciel lub przyjaciółka będą przez całą noc do takiego „człowieka o wilgotnej głowie” gadać i gadać, i się wygadają, nagadają i będą dalej gadać. Rozmowy utrzymują człowieku w stanie czuwania, wtedy także i te rozmowy same w sobie mają już działanie terapeutyczne.
To, co jest w tym najbardziej genialne, to fakt, że wraz ze snem można zawsze chudnąć! Gdy człowiek śpi długo i mocno, chudnie, a gdy w nocy człowiek nie śpi, ale woli pracować również chudnie! Sen, jak już mówiliśmy, jest potrzebny nam do tego, aby zregenerować śledzionę. Wtedy ona spokojnie trawi za dnia i nie produkuje wilgoci oraz brudu, daje to efekt w postaci braku osadzania się w organizmie tłuszczu, człowiek staje się chudy i taki pozostaje. Ten mechanizm można też wyjaśnić sposobem zachodnim: spalanie tłuszczu wymaga relatywnie dużej ilości tlenu, a ten komórki otrzymują wtedy, gdy człowiek głęboko i spokojnie oddycha i jednocześnie niewiele się rusza, czyli sam dla siebie tlenu wtedy nie potrzebuje. Sytuacja nocą wygląda właśnie tak. Wtedy ciało dostaje, gdy tylko się wyciszy i uspokoi, swoją energię pochodzącą ze spalania tłuszczy. Gdy zatem uważamy, żeby wieczorem nie obciążać zbytnio śledziony, i nie jemy wtedy dużo, wkrótce ciało będzie potrzebowało energii z rezerw i pobierze ją z komórek tłuszczowych (w medycynie chińskiej mówimy wtedy o wysokim spichlerzu nerek), a człowiek nocą będzie chudł. Mechanizm, który wykorzystują "nocne marki", jest taki, że poprzez pracę w nocy nie regenerują oni odpowiednio dobrze swego Yin, tak że dochodzi do oznak gorąca z powodu niedoboru (gorąco spowodowane niedoborem czy brakiem chłodzenia) i wątroba jest wtedy bardzo przemęczana (co oznacza stres, a to z kolei - układ współczulny), mimo to w ciele wszystko podlega przepływowi. Efektem jest to, że ciało potrzebuje z powodu stresu i dostosowywania się do sytuacji wyraźnie więcej energii, przy czym jednak sięga po substancję (mówiąc po chińsku, bardzo głęboko sięga do spichlerza nerki), ponieważ z powodu braku snu w nocy dochodzi do uwalniania małej ilości hormonów wzrostu i ciało z trudem może się regenerować. Ale to, co chciałem przez to powiedzieć, to:
Warunkiem zdrowego centrum jest zdrowy nocny sen!
Zatem tak, jednym z powodów, dla których rankiem śledziona mówi: „Jestem taka zmęczona, nie dam rady dzisiaj znowu trawić!”, może być po prostu to, że się ona nie wyspała! A śledziona wysypia się wtedy, gdy trzymasz się kilku reguł. Sen musi być czysty i umyty jak nasze zęby, tak samo całe ciało. Dlatego powstało określenie higiena snu i bardzo ono tu pasuje: oznacza, że ciało trzeba przygotować do snu. Zaczyna się od analizy swojego dnia. Jeśli działałeś bez robienia przerw, wracasz do domu znużony, wyczerpany, wewnętrznie rozkojarzony oraz nerwowy i przegrzany. Pozostańmy przy naszym wcześniejszym obrazie samochodu: ciężki, zabiegany dzień w pracy to jak jazda samochodem w godzinach szczytu w mieście! Duża ilość świateł, szybkie ruszanie i zatrzymywanie się, wysoki poziom uwagi, korki, zatrzymywanie się, później znowu można jechać, może szybko, aż za szybko, może wolno, aż za wolno, do kolejnych świateł czy innych utrudnień w ruchu drogowym i tak dalej. Silnik się przegrzewa, spala dużo benzyny, ale tak wiele niestety się przy tym wcale nie przejechało...
Zatem jesteś już przegrzany samym dniem, który masz za sobą, jeszcze go nie przepracowałeś, nie przerobiłeś, jeśli nie miałeś faz spokoju, nie „przetrawiłeś duchowo”. Czyli w domu w twoim ciele panuje taki właśnie stan. Może do tego od obiadu nic nie jadłeś, to znaczy mdli cię z głodu (Hun mógłby już nawet kogoś zabić, aby tylko dostać coś do jedzenia...), a w domu zaglądasz wtedy do lodówki, jesz bez opamiętania wszystko, co w niej jest, czyli za dużo i za szybko, śledziona staje się znowu przeciążona, co może spowodować ponowne jej zmęczenie. Do tego podczas jedzenia włączasz telewizor. Może będziesz miał szczęście w postaci kochanego dobrego partnera, który go natychmiast ponownie wyłączy. (Może nie zrobi tego nawet specjalnie. Ale to się właśnie nazywa zmęczenie duchowe).